piątek, 31 października 2014

Dziś, jutro, pojutrze  odwiedzamy cmentarze, 

stajemy nad grobami bliskich, myślimy o przemijaniu. Wspominamy tych, którzy odeszli.
 Myślę o mojej babci...
 
Moja babcia Wanda strasznie się bała umierać. Tydzień przed śmiercią pytała z nadzieją:
-Czy ja się jeszcze wykaraskam?
Była po ciężkiej operacji, nie chodziła od kilku miesięcy, miała 86 lat.
- Bo każdy już mówi o mnie, że ja starszy człowiek jestem- nie mogła się z tym pogodzić.
Nie pomagały tłumaczenia, że nawet gdyby… to co? Po drugiej stronie od dawna czeka mąż, syn, tylu znajomych, sąsiadów.
- Czy się wykaraskam?
- No pewnie babciu, pójdziesz do szpitala, podleczą cię, będzie dobrze.
Była wyjątkową kobietą, z zapałem rządziła całą rodziną, nawet wtedy, gdy nie wstawała już z łóżka. Gdy była młodą gospodynią, mężatką, dziewczyny ze wsi nie chciały do ślubu wyjechać, póki babcia nie orzekła, że ta panna młoda dobrze wygląda.
Pamiętam, gdy w czasie komunii Agaty zaczęły się żarty na temat jej rychłego wesela. Moja babcia powiedziała wtedy:
 - Ja już tego nie doczekam.
Była najstarsza z obecnych osób i rzeczywiście nie doczekała. Odeszła, gdy Agata miała 23 lata, minęło około 15 lat od komunii. W międzyczasie zmarło kilkoro znacznie młodszych od niej gości komunijnych, dwoje na raka, jeden się powiesił.
I już na zakończenie: z pogrzebu byłaby zadowolona, sporo ludzi przyszło, trumna dębowa, ładnie ksiądz powiedział- to wszystko zawsze było dla niej niezmiernie ważne.
Jutro zapalę świeczkę na jej grobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz