Strefa komfortu się nie sprawdza
Przyjemnie także jest w pracy- odczuwam swoje kompetencje, wszystkie zadania podejmuję bez wahania, a podejmowanie decyzji nie pociąga za sobą niepewności.
Na pierwszy rzut oka wymarzony stan. Na to pracujemy całe życie, to daje pełną satysfakcję. I tak często sądzimy, nie zauważając drugiej strony medalu.
Przyzwyczajenie i strach przed opuszczeniem strefy komfortu, najczęściej w sposób dla nas nieuświadomiony doprowadzają do tego, że wybieramy tylko znane i przewidywalne działania. Nie widzimy, nie rozważamy innych możliwości. Bycie w strefie komfortu powoduje, że tracimy szanse. Nigdy nie dowiemy się, co byłoby, gdybyśmy zachowali się inaczej niż zwykle.
Nie ma jednej uniwersalnej strefy komfortu- dla jednych rozmowa z nieznajomym jest czymś naturalnym, dla innych jest dużym wyzwaniem i wyjściem poza strefę komfortu. Każdy ma swoje przyzwyczajenia, a ich odrzucenie, przełamanie rutyny pobudza rozwój. Ważne, żeby to była świadoma decyzja, a nie wymuszona okolicznościami.
Ostatnio wyszłam ze swojej strefy komfortu i poszłam na siłownię. Oczywiście wcześniej mój mózg podpowiadał mi, żeby nie wprowadzać tej zmiany. Mózg lubi to co znane. W głowie pojawiło się: po co mi to, przesadzam, nie znam się na tym, nie wiem od czego zacząć, lepiej poczekam do wakacji. A jednak pokonałam własny opór i ćwiczyłam na siłowni. Jestem z siebie bardzo dumna! W dodatku okazało się, że jest naprawdę fajnie i planuję dorzucić siłownię do mojej tygodniowej aktywności fizycznej. Można? Jasne, że tak.
To co w życiu ważne zazwyczaj zaczyna się poza strefą komfortu, zatem zachęcam do działania i przekraczania swoich indywidualnych granic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz